Zrób sobie test w połowie treningu. Spróbuj oszacować, w jakim tempie biegniesz, bez patrzenia na zegarek czy aplikację. Jest duże prawdopodobieństwo, że chybisz. I to sporo.
Badania na biegaczach amatorach wykazały, że zaniżają lub zawyżają tempo biegu średnio o 20-25 s na km. Wielu otwarcie przyznaje, że traktuje tempo biegu jako informację o dyspozycji danego dnia, a nie jako dane treningowe.
Jeżeli trenujesz na określony wynik, musisz zaprzyjaźnić się z wymaganym tempem, bez konieczności sprawdzania co 10 metrów wskazań zegarka. Inaczej ryzykujesz przecenieniem swoich sił na początku biegu, a to gwarantuje katusze w drugiej części dystansu.
Biegaj tempówki na miarę swoich aktualnych możliwości. Unikaj sesji w tempie, które na razie jest marzeniem. Ryzykujesz kontuzją.
Na drugim biegunie jest zbyt zachowawczy bieg, który spowoduje, że zakończysz zawody z dużym zapasem energii i poczuciem niewykorzystanej szansy. Sprawdź, co warto wiedzieć o tempie startowym.
Zacznij spokojnie każdy bieg
Wśród biegaczy funkcjonuje zasada: szybki start to zepsuty start. Na każdym z dystansów rozpoczęcie za szybko niesie ze sobą negatywne konsekwencje. Polecisz jak strzała na pierwszych metrach „piątki”, to zalejesz swoje mięśnie produktami spalania glukozy szybciej niż Twój organizm będzie w stanie je zutylizować.
Nie utrzymasz takiego tempa przez cały dystans i w końcu zaczniesz zwalniać. Wystartuj za szybko na „dyszkę”, a ostatnie kilometry będą męczarnią. W przypadku półmaratonu i maratonu zbyt intensywny początek to rozrzutność. Zużywasz szybko zapasy glikogenu z mięśni, zmuszając ciało do przejścia na energię pozyskiwaną ze spalania tłuszczu, a ten proces wymaga więcej czasu.
Komentarze