Być może nie będziesz tak szybki, jak Paul Tergat czy Lornah Kiplagat, ale na pewno możesz poprawić swoje osobiste rekordy, wykorzystując ich metody treningowe. A właściwie jedną z nich, która wydaje się być kluczową w osiąganiu coraz lepszych rezultatów - niezależnie od tego, na jakim dystansie startujesz. Co to takiego? Biegi tempowe, czyli biegi w ostrzejszym tempie, znanym również jako tempo progu mleczanowego.
Jeśli miałbyś okazję potrenować z Kenijczykami przez kilka miesięcy, zauważyłbyś, jak proste są ich treningi tempowe. Klasyczne wręcz podejście: 15 minut na rozbieganie, potem 20 minut w trudnym, ale możliwym do utrzymania, równym tempie tempie (zobacz, jak to zrobić: Jak podczas biegu utrzymywać równe tempo?) i na koniec znowu kwadrans na wybieganie. Trening nie trwa dłużej niż godzinę. To praktycznie fundament ich programów treningowych. Efekty widzisz na wielu mityngach.
Dziś wielu ekspertów i trenerów wierzy, że gdyby mieli wybrać jeden, ale kluczowy element treningowy, to byłyby to właśnie biegi tempowe. Tylko dzięki jednemu temu elementowi jesteś w stanie poprawić swój rekord praktycznie na każdym dystansie.
Oczywiście nie ma nic lepszego niż biegi długie, kiedy chcesz zbudować czystą wytrzymałość. Ale tempówki są niezbędne, jeśli marzą Ci się sukcesy na zawodach, bo uczą Twoje ciało utrzymać wymaganą szybkość na danym dystansie. W przygotowaniach do długich dystansów (półmaraton i maraton) mogą wręcz zastąpić treningi szybkościowe. Każdy, kto je wykorzystuje w swoich treningach, ma coraz lepsze rekordy życiowe. Każdy, kto wykonuje je w odpowiedni sposób.