O czym myślisz? – jedno z bardziej irytujących pytań, które pada z ust innych, może być bardzo pomocne, kiedy we właściwym momencie zadasz je samemu sobie. Bieganie potrafi być jak medytacja, ale swobodny przepływ myśli, np. w okolicy „ściany” na 30. kilometrze, kiedy jesteś daleko od stanu zen, nie jest najlepszym rozwiązaniem. Dużo lepszym będzie przygotowanie sobie odpowiedniego zestawu motywujących haseł i przywoływanie ich w kryzysowym momencie.
Czasami niezbędne jest wytrenowanie ich, żeby nie miały problemu z przebiciem się przez cisnące się na usta biadolenie na swój ciężki biegowy los. Jeżeli co jakiś czas zadasz sobie pytanie: „O czym myślisz?”, to w odpowiednim momencie zamienisz „Jak ja mogłem płacić za te męki?!” na „Dam radę!” i zamiast zczołgać się na pobocze, dobiegniesz do mety.
Mantra – czyli formuła, której powtarzanie ma pomóc w opanowaniu umysłu – służy praktykom religijnym, ale ma też swoje udowodnione naukowo działanie na wyniki sportowe. Pomaga w koncentracji i osiąganiu celu. Uciszenie wewnętrznych podszeptów nakazujących zwątpić w siebie i skierowanie uwagi na pozytywne hasła to często klucz do sukcesu. Czyli mety lub życiówki.
„Myśli wpływają na odczucia, a one wpływają na wyniki sportowe – tłumaczy dr Jim Afremow, ekspert psychologii sportowej, autor książki „The Champion’s Mind”. – Zmień swoje myślenie, a zmienią się Twoje osiągnięcia”.
Brzmi zbyt pięknie, żeby było prawdziwe? Cóż, stoją za tym poważne badania. „Medicine & Science in Sports & Exercise” opublikował na przykład wyniki jednych z nich, pokazujące, że motywacyjna rozmowa z samym sobą może zmniejszyć odczuwanie wysiłku i wpływać na poprawę wytrzymałości, co oczywiście równa się lepszy występ na zawodach.