Kiedy słyszysz „bieżnia mechaniczna” (albo elektryczna czy magnetyczna), pewnie kręcisz nosem. Rozumiemy Cię doskonale. Krajobraz raczej się nie zmienia, brakuje świeżego powietrza i ciepła promieni słonecznych, a kiedy robisz podobny trening dzień po dniu, nuda zaczyna narastać szybciej niż forma. Ale z dobrym planem bieżnia może być nie tylko ciekawa, lecz wręcz motywująca. Nie będzie lepszego momentu, by się o tym przekonać, niż końcówka jesieni.
Tegoroczne lato i jesień wydają się potwierdzać obawy o globalnym ociepleniu, ale idziemy o zakład, że jednak zimą pojawi się trochę śniegu i mrozu. I chociaż dla biegaczy nie ma złej pogody, to bieżnia w fitness klubie (a może nawet w domu) jest w tym okresie naprawdę niezłym rozwiązaniem. Szczególnie jeśli lubisz interwały, które – jak już pewnie wszyscy, nie tylko naukowcy, wiedzą – mocno zwiększają metabolizm, poprawiają siłę i podkręcają szybkość startową, co w kontekście mocnych wiosennych startów ma spore znaczenie.
Co więcej, bieżnie ze swoimi wyświetlaczami na bieżąco pokazują Ci, jakie robisz postępy – cyferki masz dokładnie przed sobą, nawet nie musisz zerkać na nadgarstek. Dla ludzi, którzy lubią mierzyć swój trening, jest to naprawdę niezły motywator.
Do tego dochodzi jeszcze precyzyjna kontrola tempa: na bieżni nie zwolnisz, nie potrzebujesz zastanawiać się nad trasą, dziurami, kałużami, korzeniami czy światłami na skrzyżowaniach. Twoje stawy mniej dostają w kość niż na asfalcie, a jeśli lubisz biegać ze słuchawkami na uszach, to bezpieczniejszego biegu chyba być nie może.