Stara prawda głosi, że na pustym baku nie pojedziesz ani daleko, ani szybko. Wyczynowcy jednak zadają kłam tej wydawałoby się niezaprzeczalnej zasadzie i trenują na czczo. Traktują to jako rodzaj ćwiczeń z dodatkowym obciążeniem. Po co? Okazuje się, że bieganie na oparach wymusza na organizmie cięższą pracę i uczy skuteczniej spalać węglowodany.
Efekty czuć, kiedy na kolejny trening wyjdziesz z zatankowanym bakiem. Węglowodany są najłatwiej dostępnym paliwem dla Twojego organizmu. Natomiast pojemność naturalnego baku jest ograniczona. W mięśniach i wątrobie przechowywane węgle wystarczają na 90 minut intensywnego wysiłku.
Naukowcy zauważyli, że kiedy trenujesz na czczo, mięśnie zmuszone są do spalania większej ilości tłuszczu, a zdolność organizmu do przechowywania naturalnego paliwa może się zwiększyć nawet o 50 proc. Poznaj metody skutecznego i bezpiecznego biegania na pustym baku:
Trening na czczo
Jednym z najskuteczniejszych sposobów opróżnienia zapasów węglowodanów jest ciężki trening rano, a potem jeszcze popołudniowe bieganie. To jednak ekstremalne podejście. Bardziej przystępną metodą jest po prostu trening przed śniadaniem. Od kolacji poprzedniego dnia minęło 10 godzin lub więcej – to wystarczy. Taki trening również przyspieszy pożądane zmiany w Twoim ciele.
Podnieś poprzeczkę: Na dobry początek wystarczy 30-minutowy trucht. Musisz mieć jednak świadomość, że do spalania tłuszczu potrzebny jest około godzinny intensywny wysiłek. Wyczynowcy pokonują ponad 160 km tygodniowo, a na trening na czczo przeznaczają z tego około 2 godzin, przy czym połowę czasu zajmują ćwiczenia tempowe. Dąż do tego, żeby w ciągu miesiąca wydłużyć czas "głodnego" treningu z 30 minut do godziny.