Kiedy trenujesz do maratonu lub półmaratonu, trening sprinterski jest dla Ciebie tak obcy, jak bieganie w kolcach. Skupiasz się na objętości, wybieganiu odpowiedniego kilometrażu, dodajesz do tego tempówki i dłuższe interwały, które pozwolą Ci powalczyć o rekord.
Warto jednak wejść w buty Usaina Bolta, do mieszanki kilometrowych powtórzeń i długich wybiegań dodać ćwiczenia na niemal maksymalnej szybkości. Takim treningiem chwali się Ryan Vail, czołowy amerykański biegacz długodystansowy, który legitymuje się życiówką 2:10 w maratonie. W każdym tygodniu Vail robi przebieżki lub 200-metrowe sprinty. Oczywiście, taki trening nie zrobi z Ciebie maratończyka.
Jednak jako urozmaicenie tradycyjnego uklepywania asfaltu przyspieszy budowanie siły, formy i poprawi sprawność Twoich mięśni, a te cechy bardzo się przydadzą podczas długich 42 km lub tylko nieco krótszych 21 km. Nie musisz zmieniać swojego planu przygotowawczego. Możesz robić przebieżki po swoich tradycyjnych długich biegach.
Zobacz także: Jak trenować na bieżni lekkoatletycznej?
Krótko = szybkość
Dystans: 150 do 300 metrów.
Celem tego ćwiczenia jest pokazanie Ci i Twoim mięśniom, jak szybko jesteś w stanie ruszać nogami. W porównaniu do Twojego tempa docelowego na maraton lub połówkę będzie ono znacznie szybsze. I tamto będzie wydawało się łatwiejsze do utrzymania. Takie powtórzenia zrób na zmęczonych nogach, co będzie dodatkowo symulować wyzwanie, przed jakim staniesz na zawodach, kiedy będziesz zbierać się do finiszu na ostatnich kilometrach.
Ryan Vail robi serię 8 powtórzeń po 200 metrów po 60-90 minutowym biegu. Innym sposobem jest zrobienie tempówki o długości 6-10 km, a następnie 5 x 300 metrów na bieżni – z 90 sekundami przerwy dla odpoczynku po każdym powtórzeniu. Wysiłek powinien być na tyle ciężki, by mieć problem z utrzymaniem tempa pod koniec interwału.