Niby niewielka różnica czasowa, ale każdy biegacz, który zmierzył się z tym dystansem, wie, że to duży skok w rozwoju. Przejście na kolejny poziom wymaga najważniejszych cech biegacza, na czele z wytrzymałością i szybkością. Ale to nie wszystko.
„Niezbędna jest wytrzymałość tempowa: zdolność do utrzymania wyższych obrotów przez dłuższy czas – tłumaczy Julian Goater, autor książki „Sztuka szybszego biegania”. – Z punktu widzenia fizjologii potrzeba podniesienia wydolności tlenowej i progu mleczanowego do maksimum. To praca nad fundamentami dobrej kondycji. W przygotowaniach muszą znaleźć się interwały i tempówki. Dzięki nim wymagane tempo może nie stanie się przyjemne, ale przynajmniej znośne. Im lepiej poznasz tę szybkość, wykonując ćwiczenia naśladujące wymagania zawodów, tym lepiej poradzisz sobie na starcie”.
Przy wszystkich trudnościach, jakie stawia dyszka, ma ona szczególną zaletę: w przypadku porażki bez większych konsekwencji możesz przystąpić do poprawki. Szybciej niż w przypadku dłuższych dystansów zregenerujesz siły, a okazji do startu też nie brakuje. Sprawdzian z możliwością rezygnacji z oceny to spory luz.
Plan treningowy na złamanie 60 minut w biegu na 10 km
Tempo: 5:59 min/km
Dla kogo? Dla debiutantów, którzy przebiegli już 10 km. I dla tych, którzy robią 5 km poniżej 30 minut.
Do złamania godziny będziesz potrzebować 8 tygodni przygotowań. Program zawiera 3 mocniejsze treningi co 2 tygodnie. Są to podbiegi, tempówki i fartlek w tempie startowym.
„Fartlek to pierwszy ważny krok do treningu szybkości. Nie ma ustalonego scenariusza, ale przynosi świetne efekty. Biegasz go na wyczucie i czerpiesz radość z szybszego tempa. To eksperymentowanie i uczenie samego siebie, że można biegać szybciej i dłużej ” – mówi Julian Goater.
Pojawiają się też interwały, szlifujące Twoją zdolność trzymania mocniejszego tempa. Pozostałe treningi robisz w swobodnym tempie, by zbudować i podtrzymać wytrzymałość. W połowie zrób sprawdzian na 5 km, by ocenić swoje postępy.
Kameralny rekord
Kiedy myślisz o starcie na 10 km, od razu wpadają do głowy te najpopularniejsze i często największe imprezy. Wbrew pozorom nie służą one biciu życiówki. Tam, gdzie startuje kilka tysięcy biegaczy, trzeba się przeciskać i trudno w takich warunkach o szybkie bieganie. Dlatego lokalny bieg będzie dużo bardziej sprzyjał biciu rekordu.
Sprawa techniczna
W Twoich treningach powinny być stale obecne ćwiczenia poprawiające efektywność biegu, byś wkładał weń mniej wysiłku. Osiągniesz to, pracując nad techniką. „ Podczas biegu powinieneś czuć się tak, jakbyś upadał w przód, a tylko szybkie stawianie kolejnych kroków pozwala ustrzec się przed tym – tłumaczy ideał, do którego dążysz, Julian Goater. – Głowę trzymaj nieruchomo, patrz prosto przed siebie. Ruszaj ramionami, jakbyś coś ciągnął do tyłu. Stopy muszą lądować cicho, przemieszczać się szybko i lekko ”.
Rób ćwiczenia:
1) Biegaj w miejscu, starając się jak najdelikatniej i najciszej dotykać podłoża;
2) Gdy biegniesz po płytach chodnikowych, spróbuj przez 10-20 metrów stanąć na każdej z nich;
3) Ćwicz równowagę, np. stojąc na jednej nodze na ziemi lub równoważni.
Nogi na wodzy
Pierwszy kilometr pokonaj nieco wolniej. Potem rozgość się w swoim tempie docelowym i utrzymuj go. Powstrzymaj chęć gonienia na ostatnie 2 km. W trakcie możesz czuć niewykorzystaną moc, ale siły zaczniesz tracić wraz z dystansem.
Bez lania wody
Zabierz na start wodę i izotonik. Nie musisz specjalnie się poić czy zabierać picie na trasę: dbaj o dobre nawodnienie jak zazwyczaj, słuchając swojego organizmu. Godzinny wysiłek nie jest tak długi, aby spowodował odwodnienie.