Pogoda pod psem, deszcz siąpie z nieba, nawet Twój pies nie ma ochoty na spacer. I choć pogoda sprzyja raczej leżeniu pod ciepłą kołdrą, Ty musisz dziś wyjść na trening, żeby nie tracić formy. Jest na szczęście sposób, aby ułatwić Ci życie.
Zamiast biegać, możesz skakać. Dzięki temu Twój trening znacznie się skróci, a korzyści wcale nie będą mniejsze. Wręcz przeciwnie. Wyciągniesz z treningu to, co najważniejsze, w maksymalnie krótkim czasie. Skoki to taki trening sprinterski w pigułce. Tu liczy się raczej jakość, a nie ilość.
Aby taki trening miał sens, powinien trwać 10-25 minut (czas jest uzależniony od Twojej wytrzymałości). Jego największą zaletą jest fakt, że efekty, tak jak w treningu siłowym, utrzymują się bardzo długo. To trening, gdzie doskonalimy tzw. wytrzymałość szybkościową - umiejętność szybkich sprintów i zrywów nawet na końcu wyścigu. Naukowcy od dawna badają skuteczność takiego treningu.
W 2003 roku grupa biegaczy dodała do swojego normalnego planu treningowego na 6 tygodni ćwiczenia skocznościowe. Okazało się, że sportowcy nie tylko poprawili technikę biegu, ale również poprawił się u nich tzw. bilans tlenowy - co oznacza, że byli w stanie pobiec szybciej z mniejszym wysiłkiem, a ich czas na 3000 m poprawił się średnio o 2,7%.
Wyskoki zrobią z Ciebie lepszego biegacza. Aktywizują bowiem szybkokurczliwe, białe włókna mięśniowe, dzięki czemu moc uwalniana przez Twoje nogi podczas odbicia będzie większa - będziesz po prostu szybszy.
Moc będzie z Tobą!
Jak powiększona moc Twoich mięśni ma się przełożyć na prędkość? Przy szybkim biegu wykorzystujesz bowiem tzw. siłę eksplozywną. To nic innego, jak użycie Twojej siły w jak najkrótszym czasie. Ma ona znaczenie tylko przy tych ruchach, w których czas ich trwania jest mniejszy niż 300 milisekund - czyli podczas startów i sprintów.