Wśród sportowców krąży takie powiedzonko: „Wiesz, dlaczego boli Cię po mocnym treningu? To słabość opuszcza Twoje ciało”. I choć tak żartują ci, którzy lubią dać sobie w kość, badania naukowe dowodzą, że mogą mieć nieco racji.
Francuski Narodowy Instytut Sportu poprosił grupę triathlonistów, by zwiększyli objętość swojego treningu o 40% i utrzymali taki poziom przez trzy tygodnie. Po pierwszym tygodniu sportowcy zaczęli wykazywać pierwsze symptomy przemęczenia: nadmierne znużenie i niezdolność do osiągnięcia tętna maksymalnego. Spadło też ich tempo biegu. Natomiast po trzech tygodniach – i jeszcze jednym przeznaczonym na regenerację z lżejszym treningiem – ich wydajność wystrzeliła w górę.
Byli szybsi niż sportowcy z kontrolnej grupy, którzy trenowali normalnie. Doprowadzenie się do limitów trenerzy nazywają przemęczeniem funkcjonalnym (ang. FOR – functional overreaching). Po spadku formy dochodzi do poprawy wyników przez superkompensację. Tutaj powinno znaleźć się ostrzeżenie: przed użyciem skonsultuj się z trenerem. Taki trening, bez odpowiedniego nadzoru, może bowiem zamienić się w bieg po polu minowym.
Wpadka oznacza, że przemęczenie rozwinie się w prawdziwe przetrenowanie. Wtedy spadek formy będzie dłuższy, a powrót do stanu poprzedniego trudniejszy. Jeżeli jednak jesteś doświadczonym zawodnikiem i doskonale znasz swój organizm, ale obserwujesz u siebie od dłuższego czasu stagnację mimo konsekwentnego treningu, taki hazard może Ci się opłacić.
Zwiększ objętość treningów
Zwiększenie jednocześnie zarówno objętości, jak i tempa może doprowadzić Cię do zakazanych rewirów przetrenowania. Dlatego objętość jest bezpieczniejszym zakładem. Podkręcanie tempa utrudnia dokładną kontrolę, ile dodatkowego zmęczenia sobie aplikujesz. W pierwszym tygodniu zwiększ swój kilometraż o 15%, wydłużając lekkie treningi oraz tempówki. Dodatkowe kilometry rozłóż na kilka dni.