"Niemłody biegacz z ambicjami na nową życiówkę pozna indywidualnego trenera. Wymagania: dostosowany do czasu i oczekiwań skuteczny plan treningowy, codzienna motywacja, gwarancja braku kontuzji" - tak mogłoby brzmieć ogłoszenie większości biegaczy amatorów.
Biegacze marzą o poprawie wyników, ale w większości chcą, by ktoś za nich wziął odpowiedzialność za prawidłowy trening i… ewentualną porażkę. Tak czy siak, któż by nie chciał mieć kogoś, kto wysłucha narzekań, powie, co i kiedy robić na treningach, a nawet co jakiś czas zmusi do wyjścia, kiedy się nie chce.
Faktycznie, trener personalny jest dziś instytucją, która sprawia, że bieganie zmienia się w "trenowanie", a amatorzy wskakują na wyższy poziom zaawansowania. Jednak nie oszukujmy się: przez większość czasu każdy z nas trenuje sam i musi sam dla siebie pełnić funkcję szkoleniowca.
Jak rozpocząć karierę trenerską? Jakich błędów nie popełniać? Jak trenować, by nie biegać ani za lekko, ani za ciężko?
Zdefiniuj cele biegowe
Określenie ambitnego, ale realnego celu jest niezbędne. Słyszałem o amatorach, którzy w pierwszym roku biegania chcą pokonać trzy maratony, albo zawodnikach, którzy mimo aktualnej "życiówki" 48 minut na 10 km pragną zejść poniżej półtorej godziny w półmaratonie.
Niestety, najczęściej są to osoby, które potrafią już jako tako biegać, ale mają potworne zaległości w sprawności i sile. Tymczasem nie ma możliwości, aby w sportach wytrzymałościowych przeskoczyć 2-3 poziomy naraz.
Baza tlenowa budowana jest latami, predyspozycje szybkościowe w wieku średnim też rozwija się średnio szybko. Za dążenie do nierealnych celów płaci się najczęściej kontuzją. Przede wszystkim bądź więc cierpliwy i stawiane cele traktuj jako etap do osiągania kolejnych.
Wybierz posłuszny plan treningowy
Plany treningowe milionami zasiedlają internet, magazyny biegowe krążą w świecie biegaczy i chcą Tobą zawładnąć. Tymczasem to nie Ciebie ma wybrać plan - to Ty masz znaleźć odpowiedni program dla siebie, a następnie wziąć go w posiadanie.