Polska ma najwięcej lekarzy i trenerów piłki nożnej. Gdy łapie Cię przeziębienie, jesteś swoim lekarzem pierwszego kontaktu, stosując metody babci. Tak samo jesteś własnym trenerem biegowym. Nawet jak zatrudnisz profesjonalnego trenera, to jest on jedynie Twoim asystentem, który z drugiego rzędu podpowie różne rozwiązania. Ty natomiast trzymasz stery i podejmujesz ostateczne decyzje.
Przykład: albo odpuścisz i wykonasz jakiś trening lżej niż to było założone, albo mimo wyraźnych sygnałów, że to nie jest Twój dzień, zniszczysz się mocnym ćwiczeniem. W efekcie Ty i Twoja rozpiska treningowa będziecie cierpieć. Bo z funkcją trenowania – nawet samego siebie – wiąże się branie odpowiedzialności za przygotowania i wyniki.
Jeżeli masz wątpliwości, czy się nadajesz, możesz się uspokoić: spełniasz warunki na dobrego szkoleniowca. Najlepiej znasz mocne i słabe strony swojego zawodnika. Wiesz, jaki cel będzie go motywował do pracy. I w końcu masz wszystkie informacje, żeby wprowadzać zmiany do wcześniej założonego programu, dostosowując je do zmieniających się warunków np. samopoczucia, możliwości czasowych, wypadków życiowych itd.
Pełna profeska, jeśli prowadzisz dzienniczek treningowy i notujesz w nim swoje spostrzeżenia. Ale wiadomo, jak jest – większości się nie chce. Zobacz, jak możesz sobie rozpisać treningi ze względu na trzy różne cele.