Dla Wojciecha Nowaka osiągnięta życiówka 3:42 we wrocławskim maratonie była spełnieniem marzeń. „Temperatura 8,9 stopnia, druga połówka maratonu przebiegnięta szybciej niż pierwsza, a 42 km były najszybsze ze wszystkich. Jak dla mnie to rewelacja” – mówi Wojtek.
Podczas listopadowych wakacji w Tajlandii postanowił przebiec maraton w Bangkoku. „Przyjechałem w piątek, na dwa dni przed maratonem. Na starcie o 4 rano było... ciepło – tak około 32 °C. Na połówce miałem czas około 2:11 i wtedy wyszło słońce. Najpierw 38, po pół godzinie 42 °C, a około 7 ciągle rosła. Wszystko, co wypacał mój organizm, natychmiast się ulatniało, miałem suchą skórę.
Ostatnie 10 km zajęło mi drobne 1:40. Kilometr przed metą usiadłem na krawężniku, żeby odpocząć. Uznałem to za świetny pomysł. Na ostatnie kilkaset metrów założyłem koszulkę z numerem. Zdobyłem się na bieg jakieś 100 metrów przed metą i przekroczyłem ją, łamiąc granicę... 5 godzin. Ponad 1:15 gorzej od mojego najlepszego czasu. Wolniej maratonu nie pobiegłem, a medal z Bangkoku kojarzy mi się z nadludzkim wysiłkiem i cierpieniem” – wspomina Wojtek Nowak.
Jaka temperatura jest najlepsza do biegania?
Średnia temperatura w Polsce to 7-8,5 °C i dlatego nasze słowiańskie ciała najlepiej znoszą pokonywanie długich dystansów właśnie między 7 a 12 st. C. Wtedy czujemy największy komfort biegania, bijemy życiówki. Ale co grozi latem, kiedy termometry wskazują ponad 30 stopni przez kilka dni, a za pasem start w upale?
Przegrzanie, męczarnie, a nawet omdlenie. Wykorzystaj ten czas, by zaadaptować ciało do wysokich temperatur, a bieganie w gorące dni traktuj jako narzędzie treningowe, które pomoże Ci poprawić osiągi, kiedy zrobi się chłodniej, i dobiec do mety po rozgrzanym asfalcie.