Trudno nazwać bieganie sportem urazowym. Nikt nas nie próbuje dosięgnąć pięścią, nie kopie po kostkach butami z korkami w podeszwie, nie grozi nam raczej wpadnięcie na bandę ani to, że się koń znarowi. A jednak, jak każdy sport, bieganie też niesie ze sobą ryzyko kontuzji. Podczas biegu każda z nóg 500 razy na kilometr zderza się z ziemią z siłą od trzech do sześciu razy przekraczającą ciężar Twojego ciała. To spore obciążenie, ale wcale nie musi skończyć się uszkodzeniem stawów, ścięgien czy mięśni. Oto 7 zasad przeciwdziałania kontuzjom. Przestrzegaj ich, a będziesz mógł biegać, kiedy zechcesz i jak długo będzie Ci się chciało. Bez bólu.
Zasada 1: Zwiększaj kilometraż stopniowo
Wydawałoby się, że dodanie kilku kilometrów do tygodniowego przebiegu to nic takiego, ale jeśli pomyślisz w mniejszych jednostkach, czyli np. ile kroków więcej robisz, nagle okaże się, że jest ich sporo. Dlatego, chcąc uniknąć kontuzji, dodawaj kilometry stopniowo, żeby ciało zdążyło się zaadaptować do zwiększonych obciążeń.
Jak to zrobić: Nigdy nie zwiększaj dystansów więcej niż o 10, maksymalnie - jeśli jesteś w bardzo dobrej formie - 20% tygodniowo. Czyli jeśli biegasz po 5 kilometrów trzy razy w tygodniu, następnego tygodnia biegaj trzy razy po 5,5 km, następnego po 6 i tak dalej. W czwartym i piątym tygodniu nie zwiększaj dystansu, tylko utrzymuj stały poziom.
Zasada 2: Zwiększaj obciążenia stopniowo
Nie każdy trening musi kończyć się gorączkowym łapaniem oddechu. Jeśli codziennie próbujesz podkręcić tempo, stajesz się bardziej podatny na kontuzje. Im szybciej biegniesz, tym większym obciążeniom poddajesz swoje mięśnie, stawy i ścięgna. Podobnie jak w przypadku zwiększania dystansu, i tutaj trzeba to robić stopniowo.