Na co dzień biegam w lesie, gdzie żadnej sarny nigdy nie dziwił mój brzuch, niezależnie od stanu, w jakim byłam. Natomiast kiedy zdarzało mi się startować „z brzuchem” w biegach, reakcje ludzi były rozmaite – od „Szaleństwo!” w oczach niektórych, przez „Nie możesz biec połówki tej dyszki?” mojej mamy, po „Szacunek” kilku znajomych.
Prawda jest taka, że każdy z nich mógł mieć rację. Problem z bieganiem w ciąży polega na tym, że nikt do końca nie wie, czy to jest OK, czy nie. Pewne jest tylko to, że szukając informacji w internecie, można się nieźle przestraszyć. A każda biegaczka, która nie chce nagle zmieniać swojego stylu życia, szuka odpowiedzi na pytanie: czy bieganie w ciąży jest bezpieczne? A w zasadzie kryjących się za nim jakichś 100 pytań: Czy biegać do końca ciąży? Jak szybko biegać? Co powinnam jeść? Czego nie mogę jeść? Czy bieganie pomoże, czy zaszkodzi mojej miednicy?
Jako biegająca mama trójki dzieci, w tym bliźniąt, sama potrzebowałam tych informacji. Oto, co w trakcie śledztwa RW udało się nam ustalić na podstawie wyników badań, opinii ekspertów i doświadczeń innych mam.
W ciąży jest różowo lub różnie
Przygotowując się do roli mamy, przebrnęłam przez (za) dużo lektur o tej tematyce. Wszystkie rozdziały dotyczące zdrowia, zmian w organizmie czy samopoczucia w tym okresie mogłabym streścić w dwóch zdaniach: „Wszystko może się zdarzyć. Każda ciąża jest inna”. Możesz mieć wilczy apetyt, a możesz nie mieć go wcale, możesz mieć wzrost, ale równie dobrze spadek libido, możesz mieć skurcze, ale nie musisz, a włosy mogą Ci wypadać lub zagęścić się.
A skoro w ciąży nie ma nic pewnego, to i z bieganiem może być różnie. Sama miałam okazję o tym się przekonać.