Na całym świecie coraz więcej kobiet biega maratony. I coraz częściej panie są lepsze od mężczyzn. To sprawia, że zadajemy sobie pytanie: czy kobiety są w stanie biegać równie szybko jak faceci? A może nawet szybciej od nich?
Ta debata wcale nie jest nowa. Rozpoczęła się już w latach 60. XX wieku, kiedy zauważono, że pionierki biegów maratońskich często kończyły je z uśmiechem na ustach. Mężczyźni wpadali na metę wyczerpani, sapiący i z wyplutymi płucami, podczas gdy rozpromienione zawodniczki machały do otaczających je tłumów.
W roku 1977 w biegu na dystansie 100 mil Natalie Cullimore zajęła drugie miejsce wśród wszystkich, którzy ukończyli ten bieg. Jej czas był czwartym wynikiem w historii takich biegów, uzyskanym przez Amerykanów obu płci. Nic dziwnego, że po takim osiągnięciu zaczęły się dywagacje na temat wytrzymałości kobiet i ich biegowego ducha walki. Czy płeć piękna jest silniejsza emocjonalnie i bardziej zdeterminowana od tej brzydkiej?
W latach 90. ubiegłego stulecia postanowiono przetestować tę teorię. Redakcja amerykańskiej edycji Runner’s World rozesłała do swoich czytelników ponad 5000 e-maili, zadając 3 proste pytania: 1. Jakiej jesteś płci?, 2. Jaki jest Twój czas na 5 km? 3. Jaki jest Twój czas w maratonie?
Odpowiedziało 2296 osób, w tym 1707 mężczyzn i 589 kobiet. Okazało się, że mężczyźni pokonywali maraton w czasie, który był 10,71 raza dłuższy niż ich rekordy na 5 km. Kobiety biegały królewski dystans 10,45 raza dłużej. Jednym słowem: panie nie tracą tak na swojej szybkości, jak panowie. Wydawałoby się więc, że mają lepszą wytrzymałość.
Ale ankiety to tylko statystyki, a – jak mawiał Mark Twain – są kłamstwa, duże kłamstwa i statystyki. Dane z ankiety nie mówią tak naprawdę nic konkretnego. Może po prostu poziom testosteronu pozwala facetom szybciej startować, ale trudniej im finiszować w podobnym tempie? Nie dowodzi to jednak, że kobiety są od nich wytrzymalsze.