„Nabycie” hipermobliności jest w zasadzie prawie niemożliwe, jeżeli nie masz tego w genach. „Zdarza się, że nadmiernej ruchomości można się nabawić, ale wtedy występuje miejscowo – mówi dr n.med. Joanna Stodolna-Tukendorf, fizjoterapeutka, założycielka kliniki FootMedica Klinika Zdrowej Stopy. - Najczęściej występuje po urazach, kiedy ktoś po raz trzeci wybija kciuk czy skręca kostkę i traci w tych miejscach stabilność stawu. Jednak hipermobilność konstytucjonalna to problem wrodzony, dotyczący wszystkich stawów, kręgosłupa i stawów obwodowych, które mają zwiększony zakres ruchomości dla rasy białej (jest »najsztywniejsza« – ma bardziej zwarty kolagen niż rasa czarna czy żółta)”.
Hipermobilność? Że co?
Nie trzeba być gimnastyczką oplatającą głowę kręgosłupem, żeby podejrzewać u siebie tę przypadłość. Wystarczy, że potrafisz „zablokować” kolana, tak że wyginają się do tyłu – to już jest jakiś symptom.
„Większość osób zgłaszających się do nas z wrodzoną wiotkością stawową ma nawracające kontuzje stawów, tendencję do skręceń czy zwichnięć. Najczęściej widzą one, że mają przeprosty w kolanach czy łokciach. Tam je najłatwiej dostrzec – mówi dr n. med. Joanna Stodolna-Tukendorf, która rozprawę doktorską pisała właśnie na temat hipermobilności konstytucjonalnej. – Takie osoby we wczesnym wieku szkolnym uchodzą za wygimnastykowane, potrafią się wygiąć w »chińskie osiem«”.
Każdy chyba zna kogoś takiego. Moja koleżanka z okresu podstawówki potrafiła spleść palce dłoni i przełożyć je pod nogami, za plecami i nad głową, tak że jej ramiona obracały się o 360 stopni. Ciężko było na to patrzeć, ale już jej szpagaty imponowały wszystkim koleżankom.