Nie trzeba być uczonym – wystarczy biegać, żeby wiedzieć, że ruch rozjaśnia umysł jak mało co. Jednak naukowcy, na czele z neurobiologami, wiedzą dziś przede wszystkim, jak mało wciąż na ten temat wiedzą. Badania nad wpływem biegania na mózg wciąż są w powijakach i chociaż niektóre z mechanizmów rozumiemy, to wielu wciąż jeszcze nie.
Liczne grono uznanych naukowców stale opracowuje nowe, zmyślne eksperymenty, ale badania bywają ograniczane przez pewne oczywiste bariery. Nie da się np. biegać w aparacie do rezonansu magnetycznego. Nie można też przekroić mózgu biegacza, żeby sprawdzić, ile powstało nowych komórek (w każdym razie nie zgłosiłoby się wielu chętnych). Wciąż jednak, mimo pewnych ograniczeń, ostatnie dekady obfitowały w nową wiedzę. To, co dziś wiemy o mózgach biegaczy, i tak rozsadza umysł.
Od biegania rośnie mózg
W 1999 roku naukowcy z Salk Institute w Kalifornii dokonali zaskakującego odkrycia: myszy, którym dano dostęp do kołowrotka, w którym mogły biegać, rozwinęły większe mózgi niż myszy, które nie biegały. Ich mózgi faktycznie urosły i w konsekwencji wypadały dużo lepiej w testach na pamięć niż pozostałe gryzonie w laboratorium. Od tamtej pory naukowcy próbowali zrozumieć mechanizm, który za to odpowiadał, i dowiedzieć się, jak wygląda to u ludzi.
Bieganie wywołuje łańcuch reakcji w organizmie i mózgu, będących ze sobą we wzajemnej, złożonej zależności: zwiększa się przepływ krwi do mózgu, rozwija sieć naczyń odżywiających go, zwiększają się poziomy niektórych hormonów. Ale najważniejszym procesem są narodziny nowych neuronów – podstawowych jednostek układu nerwowego.
Przyjście na świat takich „bobasów” cieszy tym bardziej, że kilkadziesiąt lat temu nie wierzono, że to może mieć miejsce w organizmie dorosłego człowieka. Dziś wiemy, że nie tylko może, ale też że ćwiczenia ten proces stymulują. Późniejsze badania wykazały, że wysiłek fizyczny podnosi poziom białka – neurotroficznego czynnika pochodzenia mózgowego (BDNF), które stymuluje powstawanie nowych neuronów.