Choroby wywoływane przez kleszcze są groźne odwrotnie proporcjonalne do wielkości przenoszących je roztoczy. Przed wirusem kleszczowego zapalenia mózgu można się ochronić za pomocą szczepienia (więcej na ten temat na stronie kampanii szczepkleszcz.pl).
Przed boreliozą, niestety, zaszczepić się nie da. Często nie daje się jej też łatwo zdiagnozować. A im później rozpocznie się leczenie, tym poważniejsze mogą być konsekwencje, czasem nieodwracalne. Myślisz, że Tobie to nie grozi? Liczba zachorowań rośnie z roku na rok. Jako przyczynę rozpowszechniania się chorób odkleszczowych po pierwsze uznaje się częstsze diagnozowanie tej choroby, ale też ograniczanie obszarów zielonych i w związku z tym przeprowadzkę ludzi bliżej siedlisk tych roztoczy.
Innym powodem ma być ocieplenie klimatu (badania prowadzone na Yale University pokazały, że wyższe temperatury pozwalają kleszczom dłużej żerować, a to powoduje, że są silniejsze i bardziej odporne). Według danych Zakładu Epidemiologii Polskiego Zakładu Higieny, w 2014 r. liczba zachorowań na boreliozę w kraju wynosiła 13 875. Z aktualnych informacji PZH i Głównego Inspektoratu Sanitarnego wynika, że od początku 2015 roku do połowy czerwca odnotowano już 4856 przypadków zachorowań.
Epidemia boreliozy?
Są jednak przesłanki, by podejrzewać, że te liczby w rzeczywistości są dużo wyższe. Podobnie jak w USA, gdzie borelioza jest jedną z najszybciej rozprzestrzeniających się chorób zakaźnych. Liczba potwierdzonych przypadków między 2004 a 2009 r. wzrosła tam o aż 51% (z 19 804 do 29 959 przypadków). Eksperci z Centrum Zwalczania i Zapobiegania Chorobom USA sądzą jednak, że są to dane mocno zaniżone.
Z przeprowadzonych przez nich w 2013 r. trzech odrębnych badań wynika, że ta choroba jest 10 razy bardziej powszechna – szacuje się, że rocznie zaraża się nią około 300 tysięcy Amerykanów. Skąd te nieścisłości dotyczące skali zachorowań? Wiele niewiadomych wiąże się z diagnostyką i leczeniem boreliozy – nie tylko w Polsce.
Do tej pory sytuacja wyglądała tak, jakby zakażone kleszcze potrzebowały niedostępnej wizy do przekroczenia polskich granic. Nasi sąsiedzi odnotowywali znacznie więcej zakażeń Borrelią burgdorferi. W Polsce dopiero rośnie świadomość tej choroby, nawet wśród lekarzy, a poza tym obowiązek zgłaszania jej przypadków nie do końca bywa przestrzegany. Cały problem z boreliozą wynika z natury tej choroby.