Zrzucasz garnitur lub garsonkę, zakładasz sportowe buty, bierzesz duży łyk napoju i biegiem ruszasz w drogę powrotną do domu. Albo też po cichutku wymykasz się na trening w blasku ulicznych latarni, kiedy dzieci już śpią. A może ospale wygrzebujesz się spod kołdry na samotny, poranny rozruch?
Jasne, że wolałbyś być teraz na wsi, w lesie lub na górskim szlaku, ale bieganie w mieście również oznacza spalanie kalorii, budowanie wytrzymałości i siły, a przy dobrej organizacji także oszczędność czasu i pieniędzy. Niestety, niesie ono za sobą także ryzyko, z którego warto zdawać sobie sprawę.
Miejscy truciciele
Zastanawiałeś się kiedyś, dlaczego – stojąc na szczycie Kopca Kościuszki –panoramę Krakowa, nawet w słoneczny dzień, widać jakby przez mgłę? Według opublikowanego we wrześniu raportu Europejskiej Agencji Środowiska (EEA) Polska znajduje się na 20. miejscu listy najbardziej skażonych państw Starego Kontynentu i to właśnie dawna stolica naszego kraju może „poszczycić się” najwyższym wskaźnikiem zanieczyszczenia wśród wszystkich polskich miast.
Chociaż skutki zanieczyszczenia powietrza odczuwa każdy mieszkaniec miasta, to jednak biegaczy problem ten dotyka w sposób szczególny.
„Człowiek, który siedzi, wykonuje zwykle 16 oddechów na minutę, więc jego płuca pompują w tym czasie średnio 8 litrów powietrza. Przy wysiłku wentylacja minutowa znacznie wzrasta, co powoduje, że więcej niekorzystnych substancji przedostaje się do płuc” – mówi dr Dorota Zyśko, kardiolog z Akademii Medycznej we Wrocławiu.
A teraz pomyśl, że z każdym wdechem razem z ożywczym tlenem dostarczasz sobie sporej dawki trującego koktajlu złożonego z najróżniejszych, groźnych dla zdrowia substancji. Skutki działania tej mieszanki możesz poczuć już podczas treningu. Sapanie, drapanie w gardle, łzawienie oczu czy ucisk w klatce piersiowej to efekty zacieśniania dróg oddechowych – naturalnej blokady organizmu przed zanieczyszczeniami.
„Mieszkając w większych miastach, jesteśmy także narażeni na szkodliwe działanie ozonu. Mogłoby się wydawać, że gaz ten jest naszym sprzymierzeńcem, bo chroni nas przed niebezpiecznym promieniowaniem ultrafioletowym. Jednak ozon, wymieszany ze spalinami i zanieczyszczeniami przemysłowymi, jest czynnikiem drażniącym” – mówi dr Andrzej Bugajski, specjalista medycyny sportowej.
Badania pokazują, że ozon, zwłaszcza przy większym obciążeniu wysiłkiem fizycznym, podrażnia drogi oddechowe, a także zwiększa ryzyko zachorowania na astmę. Drugie zagrożenie związane jest z tzw. pyłem zawieszonym. Ponieważ zawiera on cząstki o średnicy mniejszej niż 10 mikrometrów, bez problemu przenika do górnych dróg oddechowych i płuc.