Zaczynamy na początku dróg oddechowych, a na początku wiadomo – było słowo. Więc dajesz słowo, że idziesz pobiegać. Twój mózg (a dokładnie jego część zwana podwzgórzem) automatycznie przełącza oddech na tryb biegowy. Nim odpalisz GPS, już zaczynasz oddychać szybciej i głębiej (nie tylko dlatego, że z trudem wbijasz się w ciasne legginsy), a kapilary zaczynają się rozszerzać, gotowe, by przyjąć zwiększony transport tlenu. Zanim wystartujesz, weź pod uwagę, że warto wspomóc ten naturalny rozpęd, zwłaszcza jeżeli jesteś początkującym biegaczem albo wracasz do treningów po przerwie.
Co zrobić, żeby Cię od razu nie „zatykało”? „Przede wszystkim zacznij od rozgrzewki. Wykonanie kilku ćwiczeń wzmacniających mięśnie oddechowe i 5 minut truchtu pomoże przygotować się do bardziej intensywnego oddechu” – radzi trenerka lekkiej atletyki Ewa Samborska-Wcisło.
Im bardziej będziemy „fit”, tym sprawniej tlen będzie rozprowadzany już od pierwszych kroków. Przełączenie z trybu spoczynku na tryb wysiłku, czyli tlenowej produkcji wystarczającej ilości energii, będzie szybsze, a dyskomfort „braku tchu” na początku biegu będzie raz dwa znikał.
Proste sposoby na „zadyszkę”
Jeżeli uczucie „zatykania” nie mija, sprawdź, czy Twój wzrok nie jest wbity w sznurówki. „Należy dążyć do utrzymania prawidłowej sylwetki w biegu, by nie wywierać nacisku na przeponę – mięsień usytuowany pod płucami, co może ograniczać wdech – radzi Ewa Samborska-Wcisło, która pomogła już setkom początkujących biegaczy przygotować się do ich wymarzonych startów. – Oddychaj wolno i głęboko, wypinaj w tym celu bardziej brzuch niż klatkę piersiową. Co pewien czas staraj się zrobić maksymalnie głęboki oddech. To pozwoli Ci wymienić nieco tzw. powietrza zalegającego i będzie dodatkowym zastrzykiem energii”.