Przyjęło się, że jeśli łapią skurcze, to jest to oznaka złego nawodnienia organizmu i zaniedbania jego niepohamowanego apetytu na elektrolity. Ale jak to możliwe, że brakuje wody i soli mineralnych – sodu, magnezu czy wapnia – skoro prawie każdy świadomy biegacz robi wszystko, by tego uniknąć? I w końcu, dlaczego skurcze mogą złapać także grającego w orkiestrze skrzypka, który przecież poci się podczas koncertu zdecydowanie mniej niż przeciętny długodystansowiec?
Martin Schwellnus, profesor medycyny sportowej na uniwersytecie w Kapsztadzie, uchodzi za światowej sławy specjalistę w dziedzinie badań nad skurczami. Już pod koniec lat 90. doszedł do wniosku, że przeprowadzone dotychczas analizy nie dostarczyły naukowo wiarygodnych dowodów na istnienie związku między odwodnieniem i niedoborem elektrolitów w organizmie a nagłymi, bolesnymi skurczami mięśni dopadającymi sportowców (i nie tylko).
Cała prawda, święta prawda i...
"Początkowo naukowcy sugerowali, że właśnie duża utrata elektrolitów, głównie sodu, wapnia i magnezu, jest przyczyną tych spazmów – wyjaśnia dr Szczepan Wiecha, fizjolog sportowy ze Sporstlab. – Jednak kilka opracowań naukowych wskazuje, że stężenia poszczególnych elektrolitów we krwi są podobne u osób, u których wystąpiły skurcze podczas biegu, jak i u tych, którzy ukończyli maraton bez kłopotów. Zmiany stężenia elektrolitów w stosunku do stanu wyjściowego były u obu grup na podobnym poziomie".
Niektórzy badacze uważają, że występowanie tego bolesnego zjawiska jest zależne od temperatury organizmu. Zwłaszcza latem nietrudno o przegrzanie się w długim biegu. Wylewanie z siebie siódmych potów na treningach wiąże się ze sporym ubytkiem płynów ustrojowych.
"Wraz z potem, oprócz wody, tracone są duże ilości sodu – tłumaczy fizjolog. – W obserwacjach prowadzonych na zawodnikach futbolu amerykańskiego zaobserwowano, że wysiłkowe skurcze częściej występowały u tych osób, które pocąc się, traciły więcej sodu". Jak w skrócie tłumaczy to nauka?