Wyobraź sobie, że Twoja dieta to układanka z puzzli. Suplementy i żywność funkcjonalna mogą uzupełnić brakujące elementy układanki, czyli zwiększone zapotrzebowanie na minerały i aminokwasy, przyspieszające regenerację. Ale uwaga: nie zastąpią jednak dobrze skomponowanych posiłków.
Dowody poproszę
Pokusa, żeby szybko dodać sobie mocy, postanowili wykorzystać spece od marketingu. Dzięki ogromnej sile reklamy rynek suplementów, sprzedawanych na zasadach produktów żywnościowych, a nie leków, rozrósł się tak bardzo, że obecnie wart jest miliardy.
„Kiedy analizowaliśmy rynek suplementów, doszliśmy do wniosku, że ludzie są po prostu oszukiwani obietnicami dziesiątków preparatów proponowanych na rozmaite dolegliwości w myśl zasady: nie musisz odżywiać się prawidłowo, zjedz goloneczkę i wypij seteczkę, ale połknij tabletkę i będzie OK” – zaznacza dr Hubert Krysztofiak, dyrektor Centralnego Ośrodka Medycyny Sportowej w Warszawie.
„Przyjrzeliśmy się popularnym preparatom pod kątem efektywności w sporcie. Doszliśmy do wniosku, że na pożądane działanie sporej grupy produktów nie ma jednoznacznych dowodów” – wyjaśnia dr Hubert Krzysztofiak. Naukowcy zalecają stosowanie suplementów, których skuteczność jednoznacznie potwierdzono, albo przynajmniej co do których istnieją opracowania, że ich stosowanie nie wywołuje efektów ubocznych.
Większość producentów suplementów nie zleca, niestety, kompleksowych, kosztownych badań przed wprowadzeniem produktu na rynek (wiedzą, że i tak zakończą się niepowodzeniem) lub tworzą nieprzekonujące fachowców opracowania na bazie interpretacji statystyk.
„Proszę zwrócić uwagę na preparaty z żeń-szeniem. Był na nie szał, natomiast nie ma badań potwierdzających skuteczność żeń-szenia w podnoszeniu wydolności organizmu” – zaznacza dr Krysztofiak.