Sekret lepszej formy i sprawności leży nie w mięśniach, ale tym, co je otacza – powięzi. Za jej sprawą powiedzenie „przez żołądek do serca” można traktować dosłownie, bo powięź łączy każdą strukturę naszego ciała i dociera wszędzie. Jak te połączenia wykorzystać na swoją korzyść, a nie przeciwko sobie, zdradza ekspertka Karolina Dachowska – trener powięzi.
Badacze zajmujący się ruchem, bólem i regeneracją długo powierzali powięzi role statysty, w porywach epizodyczne. Gwiazdami zawsze były mięśnie, nerwy, organy. Aż do niedawna, kiedy tkanka ta zrobiła zawrotną karierę – okazało się, że to ona odgrywa główną rolę w utrzymaniu naszego zdrowia i formy.
Powięź to skupiska tkanki łącznej, występujące w każdym miejscu naszego ciała. Jak sieć okrywa ona każdą strukturę, oddziela je od siebie i utrzymuje na miejscu – dlatego została też nazwana miękkim szkieletem i bywa porównywana do tych białych błonek we wnętrzu pomarańczy. Dzięki powięzi trzymamy się jak zwarty cytrus, a nie rozlewamy jak sok pomarańczowy z miąższem.
Niedocenianie latami jej roli nie działało, niestety, na naszą korzyść. Powięź nie znosi nudy, kocha ruch, ale niekoniecznie taki, jak lubią biegacze: powtarzalnie stawiane kroki podczas treningu biegowego, ulubiony zestaw ćwiczeń wzmacniających i sporo czasu spędzanego w ciągu dnia na siedząco.
„Z punktu widzenia powięzi nie należy myśleć o ruchu jako tradycyjnie rozumianej aktywności fizycznej – choć ona jest również bardzo ważna – a po prostu o wielokierunkowej i wielopłaszczyznowej stymulacji całego systemu mięśniowo-powięziowego, czyli dbałości o to, aby nasze codzienne ruchy były możliwie jak najbardziej różnorodne” – mówi Karolina Dachowska, trener powięziowy, pierwszy w Polsce Advanced Fascial Fitness Trainer i Master Trener Blackroll.