Zdrowe serce. Jak uniknąć chorób układu krążenia?

Choćbyś nie wiadomo jak szybko biegał, choroby układu krążenia i tak mogą Cię dopaść. Z genetyką nie ma żartów - niektórzy z nas na problemy z sercem są zwyczajnie nieco bardziej podatni. Możesz jednak robić wiele, by uciec przed przeznaczeniem i nigdy nie zakłócić rytmu.

serce, układ krwionośny, zdrowe serce shutterstock.com
Dbaj o serce / fot. shutterstock.com

Żaden normalny chłopak nie chce, żeby go nazywać „maminsynkiem''. Chce być mężczyzną, tak jak jego tata. No cóż, w mojej rodzinie ta zasada nie bardzo się sprawdza. Mój ojciec umarł na atak serca w wieku 43 lat. Do tego czasu palił jak smok, pił na umór i kiepsko się odżywiał.

Mama - przeciwnie. Całe życie zmagała się z za wysokim poziomem cholesterolu i nadciśnieniem, więc nigdy się nie upijała, ponad 30 lat temu rzuciła palenie, a po śmierci taty zmieniła dietę na zdrową i wreszcie zaczęła się ruszać. Co więcej, w październiku zeszłego roku udało jej się wygrać pięciokilometrowy bieg dla seniorów w kategorii 80-89 lat.

Moi znajomi biegacze skomentowali to po swojemu: „Teraz już wiadomo, skąd u Ciebie ten dryg". Jak się okazuje, czasami bycie synusiem mamusi nie jest takie najgorsze. Zacząłem biegać jeszcze w liceum i na studiach biegałem dalej.

Po studiach to samo. Przez 20 lat zdobytą w trakcie nauki wiedzę z zakresu fizjologii wysiłku przekładałem na konkrety, planując swój trening. Pomogło mi to zejść do 2:13.02 podczas maratonu w Bostonie w 1983 r. i czterokrotnie wziąć udział w kwalifikacjach do igrzysk olimpijskich. Mimo to, ze względu na odziedziczone skłonności, poziom cholesterolu stale oscylował u mnie w okolicach górnej granicy normy.

Kiedy dobiłem do 40 lat, a moje dzieci zaczęły wymagać więcej zaangażowania od taty, musiałem zmniejszyć intensywność treningów. Tygodniowy dystans spadł ze 160 kilometrów do mniej więcej 80. Dla większości ludzi to nadal całkiem sporo, jednak w moim przypadku jest to jednak o połowę mniej.

Przestałem też zwracać aż taką uwagę na to, co jem. Zdarzały się takie zakręcone dni, że zamiast zdrowego domowego obiadu w pośpiechu zjadałem fast foody. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Przytyłem prawie 10%, a poziom cholesterolu skoczył mi o 20%. Gdy miałem 43 lata, czyli będąc dokładnie w wieku mojego ojca, gdy zmarł, zrobiłem sobie badanie serca: EKG i próbę wysiłkową. Wszystko było w porządku, więc poczułem ulgę. Nieco za wcześnie.

Obraz zdrowia

Gdyby nie fakt, że zajmuję się zawodowo dbaniem o zdrowie pracowników Rodale Inc. (wydawcy między innymi Runner's World w USA), prawdopodobnie nie wiedziałbym, że pojawiła się nowa metoda diagnostyki chorób układu krążenia - tzw. 64-rzędowy tomograf komputerowy.

Ten najnowocześniejszy sprzęt wykonuje bardzo dokładne, warstwowe obrazy serca podczas pracy, co pozwala zauważyć niewykrywalne w żaden inny sposób zmiany chorobowe, np. jeszcze niestwardniałą blaszkę miażdżycową (która może oderwać się od ścianki tętnicy i zablokować dopływ krwi do mięśnia sercowego, czyli - mówiąc po ludzku - spowodować zawał serca).

Badania wykazały, że ta metoda wykrywa 90% niedrożności naczyń krwionośnych. W 2006 roku moja firma nawiązała współpracę z doktorem Arthurem Agastone'em, słynnym kardiologiem amerykańskim, który zgodził się przebadać wszystkich pracowników tym właśnie nowoczesnym urządzeniem.

Dr Agastone upiera się, że wczesne wykrycie zagrożenia i zdecydowana prewencja (zmiana diety, ćwiczenia fizyczne i - w razie potrzeby - odpowiednie leki) są w stanie sprawić, że zawały serca przejdą na zawsze do historii.

W marcu 2006 roku, już jako 49-latek, pojechałem do Miami, do gabinetu dr. Agastone'a. Badanie tomografem było banalne: najpierw wstrzyknięto mi tzw. kontrast, żeby naczynia krwionośne były lepiej widoczne na zdjęciach, a następnie wsunęli mnie do rury tomografu, gdzie promienie rentgenowskie dokładnie „przeczesały" moje ciało w poszukiwaniu nieprawidłowości.

Cały zabieg trwał około 10 minut. Następnie powtórzyłem testy, które robiłem 6 lat wcześniej: próbę wysiłkową, elektrokardiogram i ultrasonografię tętnic szyjnych. Wszystkie testy wyszły bardzo dobrze - moja krew krążyła sobie bez przeszkód.

Po południu tego samego dnia dr Agastone przyniósł wyniki tomografii. Okazało się, że w jednej z tętnic mam zmiany miażdżycowe - klasyczne testy tego nie wykryły. To była zła nowina. Lekarz zaproponował statyny - standardowe lekarstwa podawane w takich wypadkach.

Ja jednak, pamiętając o skutkach ubocznych statyn, zapytałem, czy nie ma jakichś bardziej naturalnych sposobów. Dr Agastone zaproponował wówczas bardziej restrykcyjną dietę, suplementację kwasów omega-3 (najlepiej z tłustych morskich ryb) i zwiększenie dawki wysiłku. Powiedział, że każde wzbogacenie treningu będzie przydatne, więc postanowiłem dołożyć do biegania nieco więcej ćwiczeń ogólnorozwojowych.

Owoce przychodzą

Zmiana trybu życia (a właściwie powrót do porzuconej rutyny) niemal natychmiast przyniósł rezultaty. Przez prawie 10 lat miałem kłopoty ze stawem w palcu stopy. Poranne zejście po schodach było katorgą. Aż tu nagle, już po dwóch tygodniach od wizyty w Miami, zacząłem schodzić normalnie, bez kurczowego trzymania się poręczy.

Okazało się, że kwasy omega-3 nie tyko pomagają utrzymać w ryzach zły cholesterol, ale są też doskonałym panaceum na artretyzm. Po sześciu tygodniach „nowego życia" cholesterol całkowity spadł u mnie o 20 jednostek, schudłem o prawie 2 kilogramy i zacząłem lepiej biegać. Poprawiłem szybkość.

Przebiegłem dystans czterech mil w czasie 21:24 - po raz pierwszy od 4 lat zszedłem poniżej 22 minut. Po kolejnych trzech tygodniach zrzuciłem dodatkowy kilogram i przebiegłem półmaraton o trzy i pół minuty szybciej niż przed rokiem. Zawsze wiedziałem, że bieganie jest dobre dla zdrowia, ale zapomniałem, iż to działa również w drugą stronę: dobre zdrowie pomaga lepiej biegać.

Zaproponowane przez dr. Agastone'a metody sprawdziły się, więc zacząłem przygotowywać plan badań dla pracowników Rodale'a. Powiedziałem też o tym nowym tomografie swojemu młodszemu bratu - Mike'owi.

Weź to sobie do serca

Nie potrafię policzyć, ile razy zwracałem Mike'owi uwagę, że jego nadwaga, przesiadywanie na kanapie i fatalna dieta nie są powodem do żartów. Moje czarnowidztwo sprawdziło się. 23 września 2006 roku Mike miał zawał serca. Lekarze znaleźli dwa zatory - jedna tętnica był zamknięta w 75%, druga w 50%.

Mike przeszedł operację. Jego tętnice zostały udrożnione, a on sam odesłany do domu z zaleceniami: więcej się ruszać i lepiej jeść. Niestety, w jego tętnicach zostało sporo blaszki miażdżycowej i 5 października mój brat przeszedł drugi zawał serca. Tym razem nie przeżył.

To nie tego z braci trzeba było wcześniej zbadać... Gdyby Mike przeszedł badanie 64-rzędowym tomografem podczas corocznego badania (zrobił je na rok przed śmiercią), prawdopodobnie dowiedziałby się, jak bardzo jest z nim źle. I z pewnością wziąłby sobie do serca porady lekarza, bo moje nie robiły na nim większego wrażenia.

Zrobiłby to, jeśli nie ze względu na siebie, to ze względu na żonę i czworo dzieci. Jaki z tego morał? Jeżeli w Twojej rodzinie ktoś chorował na serce, zrób sobie dokładne badania serca, najlepiej 64-rzędowym tomografem (w Polsce takie tomografy są tylko w dużych miastach akademickich).

Wiem, badanie nie jest tanie, ale porównaj to sobie z pieniędzmi, jakie wydałeś przez lata na buty, dresy, kurtki... Tym razem wydaj je na siebie. I na swoją żonę, dziewczynę, męża, chłopaka... Bądź uparty jak biegacz na ostatnich metrach. Twoje serce naprawdę jest warte tego wysiłku.

Jak się uchronić przed zawałem

Czyli porady, za które podziękuje Ci Twoje serce:

1. Jedz z głową

Prawie 30% Polaków ma nadciśnienie, a tylko 7% zdaje sobie sprawę z tego, jak bardzo jest niebezpieczne - donosi raport Instytutu Flory. „Odpowiednio zbilansowana dieta w połączeniu z umiarkowaną i systematyczną aktywnością fizyczną pomaga obniżyć zbyt wysokie ciśnienie tętnicze krwi" - mówi prof. Marek Naruszewicz, kierownik Zakładu Farmakognozji Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, ekspert Instytutu Flory.

Skoro biegasz, odniosłeś już połowę sukcesu, teraz tylko pozostaje kwestia diety, czyli: dobre tłuszcze (oliwa z oliwek, orzechy, ryby i suplementy z kwasami omega-3), odpowiednie węglowodany (owoce, warzywa i pełnoziarniste pieczywo) oraz białko z chudego mięsa i nabiału (kurczak, ryby, jajka, jogurty).

2. Badaj się

Jak wynika z badania Instytutu Flory, tylko 28% nastolatków i zaledwie połowa ludzi po 60-tce uważa, że należy regularnie się badać, by zapobiec chorobom układu krążenia. Odpowiednie badania (EKG, próba wysiłkowa, badanie krwi, tzw. profil lipidowy, echo serca) pozwalają wykryć ewentualne zagrożenia w zarodku, czyli wtedy, kiedy najłatwiej się z nimi rozprawić albo przynajmniej skutecznie spowolnić rozwój choroby.

3. Bierz lekarstwa

Jeśli zalecił ci je lekarz. Jeżeli masz rodzinne skłonności do chorób układu krążenia, lekarstwa mogą być jedyną drogą ominięcia przeznaczenia. Zdrowy tryb życia w tym wypadku często nie wystarcza.  

Piguły dla biegaczy

Najlepsze tabletki dla biegaczy, wybrane przez dr Lori Mosca:

  • Oczyszczanie tętnic: Ezetimibe Jeżeli poziom cholesterolu przekracza u Ciebie 140 mg, może się on gromadzić na ściankach tętnic i ograniczać przepływ krwi. Dr Mosca poleca Ezetimibe. Jest równie skuteczny jak statyny, a nie ma takich skutków ubocznych (np. nie powoduje bólów mięśniowych).
  • Ochrona serca: Niacyna Tzw. Dobry cholesterol (HDL) wypiera ten zły z tętnic do wątroby, skąd jest następnie usuwany. Poziom HDL poniżej 40 mg u mężczyzn i 50 mg u kobiet wymaga podniesienia. Niacyna (witamina B3, PP) pomaga zwiększyć ilość dobrego cholesterolu.
  • Na nadciśnienie: ARB Stałe, wysokie ciśnienie krwi (powyżej 140/90) może prowadzić do zawału serca lub wylewu. Najczęściej w leczeniu nadciśnienia stosuje się leki moczopędne i tzw. betablokery, które jednak powodują odwodnienie. Dr Mosca proponuje dla biegaczy lek o nazwie ARB, czyli bloker receptora angiotensynowego. ARB rozluźnia naczynia krwionośne, zmniejszając ciśnienie.  

RW 04/2008

REKLAMA
}